Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 7-8 listopada 2009, Nr 262 (3583)
Dzieci
rewolucji,
czyli lista przyszłych laureatów Pokojowej Nagrody
Nobla
Prof. Grzegorz Kucharczyk
Za pierwszego z polityków ukształtowanych przez ideały "pokolenia '68", a oczekujących w kolejce po pozytywną decyzję Komitetu Noblowskiego w Oslo, należy uważać Billa Clintona - 42. prezydenta Stanów Zjednoczonych (w latach 1993-2001). Urodzony w 1946 r., student Georgetown, Yale i Oxfordu, wzrastał w atmosferze lewicowego buntu dominującego wówczas na amerykańskich uczelniach. To wtedy przyszły prezydent - jak sam przyznał po latach - "palił marihuanę, ale się nie zaciągał".
Prezydentura Clintona to doskonały przykład "marszu rewolucji przez instytucję". Już w trzecim dniu po swojej pierwszej inauguracji (1993) Clinton zalegalizował dystrybucję w USA wczesnoporonnej pigułki RU 486. Przez osiem lat swojego urzędowania Clinton systematycznie (i niestety skutecznie) wetował wszelkie próby zakazu lub ograniczenia aborcji w bardzo późnych fazach rozwoju życia płodowego (partial abortion). W 1993 r. zatwierdził legislację (uchwaloną przez zdominowany przez Demokratów Kongres) zezwalającą na wykorzystywanie tkanek pobieranych z dzieci zabitych w czasie aborcji do tzw. badań naukowych.
Clinton udostępnił fundusze amerykańskie do promowania cywilizacji śmierci w wymiarze globalnym (pod hasłem "planowania wzrostu populacji"). Odrzucił politykę miasta Meksyku z 1984 roku, czyli dyrektywę w myśl której amerykańska administracja nie będzie wspierać instytucji międzynarodowych jawnie popierających aborcję. Clinton rozpoczął więc finansowanie z funduszy federalnych Funduszu Ludnościowego ONZ odpowiedzialnego m.in. za patronat nad polityką przymusowych aborcji w komunistycznych Chinach. Na zorganizowanej w 1994 r. pod egidą ONZ Konferencji Ludnościowej w Kairze przedstawiciele rządu Clintona zajmowali zdecydowanie proaborcyjne stanowisko.
W myśl starej rewolucyjnej zasady, że "nie ma wolności dla wrogów wolności", administracja Clintona zakazała przedstawicielom ruchów pro-life demonstrowania sprzeciwu wobec cywilizacji śmierci przed klinikami aborcyjnymi. Konstytucyjną wolność wypowiedzi w tej mierze skutecznie knebluje podpisana przez Clintona w 1993 roku Ustawa o swobodnym dostępie do klinik aborcyjnych - "The Freedom of Access to Abortion Clinic Entrances Act".
Liczne skandale obyczajowe towarzyszące Clintonowi (zob. oskarżenia Pauli Jones o molestowanie seksualne przez Clintona, a zwłaszcza afera z Moniką Levinsky) dowodzą, że wziął on sobie do serca nauki Marcuse'a o konieczności "polimorficznej ekspresji seksualnej".
Niewykluczone, że pokojowy Nobel przypadnie dwóm osobom o nazwisku Clinton. Przecież Hillary - żona Billa - także spełnia wszelkie warunki. Opracowywany w 1993 r. przez zespół pod jej kierownictwem pierwszy wielki plan reformy służby zdrowia w USA zakładał nie tylko wielką ekspansję rządu federalnego, ale również finansowanie z funduszy federalnych aborcji "na życzenie". Teraz jako członek administracji Baracka Obamy Hillary Clinton gruntownie wspiera jego plan reformy służby zdrowia - niewiele zresztą odbiegający od jej wcześniejszego projektu, i to także w kwestii uczynienia aborcji "bezpieczną i dostępną".
Drugi w kolejce po pokojowego Nobla jest Tony Blair - laburzystowski premier Wielkiej Brytanii (w latach 1997-2007; na czele Labour Party 1994-2007). Jego dziesięcioletni pobyt na Downing Street przeorał Wielką Brytanię, gdy chodzi o przygotowanie gruntu pod zasiew cywilizacji śmierci - do tego bowiem sprowadzają się najważniejsze postulaty rewolucji '68.
Podobnie jak Clinton, Blair hojnie wspierał międzynarodowe instytucje opierające swoją "politykę ludnościową" na aborcji. Służyły temu sformułowane przez jego rząd jeszcze przed 2000 r. Millenium Development Goals (Rozwojowe Cele Milenijne), które umożliwiły dopływ milionów funtów do wspomnianego już Funduszu Ludnościowego ONZ czy Planned Parenthood Federation (Federacja Planowanego Rodzicielstwa). Rząd Blaira "uczcił" 2000-lecie urodzin Chrystusa szczodrobliwością dla aborcyjnego lobby.
W 2005 roku rządowi Blaira udało się przeforsować w parlamencie Mental Capacity Act (Ustawa o Poczytalności Umysłowej), która nie tylko otwiera drogę do eutanazji, ale dodatkowo stwarza możliwość penalizacji tych lekarzy (pielęgniarek), którzy utrzymują przy życiu pacjenta "wbrew jego woli".
Zainaugurowany przez Blaira "socjalizm z szampanem" okazał się wreszcie wielkim wsparciem dla homoseksualistów. Oto bowiem przyjmowane przez rząd Blaira w latach 2003-2007 i zatwierdzane przez zdominowany przez Partię Pracy parlament Sexual Orientation Regulations (regulacje ws. orientacji seksualnej) zalegalizowały związki homoseksualne, dając im również prawo do adopcji dzieci; wytoczyły również wojnę tym, którzy - jak np. chrześcijanie wierni Ewangelii i Kościołowi - przypominają, że homoseksualizm to dewiacja. Uchwalone w marcu 2007 r. Sexual Orientation Regulations of Equality Act (w skr. Prawo o Równości) nakazuje np. katolickim instytucjom adopcyjnym umożliwienie adopcji także parom homoseksualnym. Te agencje, które odmówią, muszą liczyć się z sankcjami (do tej pory wiele katolickich organizacji adopcyjnych zaprzestało działalności, nie chcąc przyczyniać się do oddawania dzieci sodomitom).
A czyż na pokojowego Nobla - w myśl obowiązujących obecnie w Oslo kryteriów - nie zasługuje premier Hiszpanii (od 2004), socjalista José Louis Zapatero (z racji fizycznego podobieństwa do Rowana Atkinsona zwanego pieszczotliwie "Jasiem Fasolą")? Już w 2004 r. jego rząd zalegalizował tzw. małżeństwa homoseksualne. Potem przyszło usunięcie religii ze szkół, a obecnie przychodzi czas na legalizację aborcji "na życzenie", także dla nastolatek; już dzisiaj pod pozorem "troski o psychiczne zdrowie kobiety" dokonuje się ok. 100 tysięcy aborcji.
A cóż powiedzieć o tegorocznym "czempionie pokoju" i przyszłym zdobywcy licznych Oscarów? Bo dlaczego niby nie? - dobry aktor, Hollywood go kocha. Obama już zadeklarował swoje zaangażowanie na rzecz homoseksualnego lobby. Obiecał uchylenie obowiązującego od 1996 r. Prawa o obronie małżeństwa i zapowiedział zniesienie "dyskryminacji seksualnej" w armii USA. Wzorem przyszłego laureata pokojowego Nobla (B. Clintona) również laureat obecny "odmroził" fundusze federalne, zablokowane przez Busha Juniora, dla międzynarodowych organizacji promujących aborcję.
A przecież to dopiero pierwszy rok jego prezydentury. Drżyjcie najsłabsi i najbardziej bezbronni - oto nadchodzi "Człowiek Miłujący Pokój"!